Chciałabym zapytać o zachowanie kandydata na pracownika w restauracji. Czy wypada coś zamówić? Czy należy zamówić cokolwiek?
Pytanie, które zadała mi Magda nieczęsto się pojawia, a szkoda. Znam przypadek, gdy na wysokim szczeblu zarządzania nie została zatrudniona osoba, która nie potrafiła dobrze się odnaleźć w takiej sytuacji.
Jeśli zaproszona jesteś na rozmowę o pracę do restauracji, przede wszystkim warto pamiętać, że zostałaś tam zaproszona na rozmowę a nie na obiad. Chyba że wyraźnie określono, że jest to zaproszenie obiad, podczas którego odbędzie się rozmowa.
Czy wpada coś zamówić? Oczywiście że tak, bo w restauracji nie siedzi się przy pustym stole. Twój rozmówca zamówi zapewne dla siebie kawę czy colę, a nie jest przyjęte by patrzeć komuś w szklankę samemu nic nie pijąc. Wybór co będziesz pić należy oczywiście do Ciebie i nie doszukiwałabym się tutaj wielkiej psychologii, pod jednym warunkiem – że to nie będzie alkohol.
Gdy zamawiasz coś do jedzenia, wybierając potrawy kieruj się dwoma zasadami – szybkością przygotowania dania i jego ceną. Zasada nr 1 – wybieraj potrawy, których przygotowanie nie zajmie więcej czasu niż Twoja rozmowa. Zasada nr 2 – zamów to, za co zamówiłabyś gdyby rachunek miał iść na Twoje konto. Trzymanie się tych dwóch prostych reguł nada Twoim wyborom słuszny kierunek.
Kwestia kto płaci za spotkanie, jest dyskusyjna, skoro to Ty zostałaś zaproszona. Pomimo tego rekomenduję wysunięcie propozycji zapłacenia za siebie. Zwykle nie będzie ona przyjęta (jeśli starasz się o pracę w dobrej firmieJ:)), ale warto ją wysunąć. Zdecydowanie jednak nie warto licytować się zbyt długo kto płaci, gdy rekrutujący jednoznacznie powiedział, że rachunek idzie na jego konto. Wystarczy taki gest ciepło przyjąć, podziękować i zakończyć temat.
Mam nadzieję Magdo, że rozwiałam Twoje wątpliwości co do rekrutacji w restauracji.
Przeczytałem uważnie podane zalecenia i z przykrościa muszę powiedziec ze sa one nieco skape. Wiem o tym dobrze gdyz byłem z obu stron barykady :) wielokrotnie. Technika przeprowadzania rozmów kwalifikacyjnych w restauracjach jest bardzo stara i znana. Jej okrojona wersja może być zastosowana na każdej rozmowie.
Chodzi głównie o to czy kandydat w sytuacji stresowej, jaką niewątpliwie jest rozmowa, bierze wszystko jak mu jest podane, czy też szuka lepszych rozwiazań. Zawsze wiec najpierw spróbowac potrawy/kawy/napoju a nastepnie poprosic o sól/pieprz/mleko/cukier czy cokolwiek. Należy to zrobic bez nadmiernego afiszowania.
To taka drobna uwaga. Słyszałem ze Henry Ford stosował takie techniki
Pozdrawiam
Dziękuję, że włączyłeś się do dyskusji i zechciałeś podzieliłeś swoim doświadczeniem. Jeśli przeczytasz pytanie zauważysz, że precyzyjnie na nie odpowiedziałam:), co oczywiście nie zmienia faktu, że Twoja uwaga jest bardzo cenna i wnosi nową treść do tematu.
Gdybym miała uzupełnić ten wątek, to powiedziałabym, że szukanie lepszych rozwiązań to jedno, a powstrzymanie przed pochopnymi decyzjami to drugie. Czyli – nigdy nie sól potrawy przed jej spróbowaniem!
Pozdrawiam,
Angelika
Nie widzę problemu, by zapytać kelnera co jest składnikiem danej potrawy. Dieta czy wyznanie, nie ma znaczenia.
Chociaż moja przyjaciółka, która od ponad 20 lat jest wegetarianką z przekonania, jak jest na przyjęciu gdzie nie ma wegatariańskiego dania to nie każe sobie gotować miski ryżu ani nie wydłubuje boczku z pizzy, tylko je to co jest.
A jak to wytłumaczysz, to zależy jak daleko chcesz wprowadzać potencjalnego pracodawcę w swoje życie osobiste.
Czasem rekrutacja w restauracji jest spowodowana brakiem wolnych sal konferencyjnych, remontem biura czy wręcz brakiem biura w danej miejscowości w której odbywa się rekrutacja. Niekiedy wynika to z poufności procesu rekrutacyjnego. Nie robiłabym z tego problemu, pod warunkiem że rekrutacja odbywa się w miejscu publicznym a nie np. pokoju hotelowym, a o takich rekrutacjach też słyszałam…
Joanno,
myślę, że to iż jesteś niepełnosprawna jest faktem stwierdzonym przez lekarzy i trudno udawać, że jest inaczej. Piszę to nie po to, aby Cię dołować lecz abyś spojrzała na stan swojego zdrowia oczami pracodawcy.
Nie oznacza to, że masz siedzieć w domu i załamywać ręce. Zamiast jednak przekonywać pracodawcę, że jesteś w pełni sprawna, tak jak inni pracownicy (skoro masz grupę inwalidzką nie może być to prawdą) powiedz mu czym możesz konkurować z pełnosprawnymi pracownikami. Na czym polega Twoja przewaga konkurencyjna?
Bóg obdarzył nas różnymi zdolnościami, nie po równo. Skoro Tobie poskąpił wzroku, dał Ci coś lepszego. Pomyśl, na czym polega Twoja przewaga i co możesz dać zamiast sokolego wzroku? To jest Twój as w rękawie.
Ja na przykład myślę sobie, że niepełnosprawni pracownicy mogą być bardziej lojalni względem firmy, która dała im szansę. W dobie braku lojalności i tysięcy utopionych w szkolenie i przystosowywanie do pracy kolejnych osób, to naprawdę mocny argument.
A może jesteś szczególnie kontaktowa, życzliwa dla ludzi? Albo porozumiewasz się dobrze w jakimś języku? Jakie są Twoje atuty?
A jeśli jeszcze Twój rozmówca będzie miał wątpliwości co tego jak sobie poradzisz z dysfunkcją wzroku, uprzedź jego obawy i sama powiedz jakie Ty masz sposoby na życie ze swoją wadą. Jeśli nie będziesz zaprzeczać swojej sytuacji, ale pokażesz jak sobie z nią radzisz, łatwiej będzie Ci zyskać zaufanie po drugiej stronie.
Trzymam kciuki! Odezwij się kiedy już znajdziesz pracę!