Jest szansa na to, że już wkrótce młodzi ludzie nie będą musieli odpowiadać na trudne pytania o swoje talenty i o to jaką drogę zawodową obrać. Ba, nie będą nawet musieli chodzić na rekrutację. Wystarczy, że poddadzą się skanowi mózgu.
Jak podaje portal odkrywcy.pl naukowcy z Uniwersytetu w Kalifornii przebadali 6 tys. ochotników i opracowali bardzo rzetelną technikę obrazowania mózgu, ujawniającą posiadane przez nich indywidualne cechy. Porównując obraz aktywności mózgu z odpowiedziami udzielonymi na kilka różnego rodzaju testów psychologicznych i testów umiejętności, zyskali narzędzie, które jak wariograf stwierdza czy nadajemy się do danej pracy czy nie.
Jest to możliwe dzięki temu, że mózg podzielony jest na obszary, z których każdy posiada określone funkcje i przechowuje określone informacje. Pobudzając te rejony można sprawdzić zdolności matematyczne, logiczne, artystyczne, pamięć, poziom odporności na stres, empatię, erudycję, zdolności organizacyjne, zdolności przywódcze, do pracy w grupie, skłonność do uzależnień, poziom inteligencji itp.
W obliczu tego odkrycia wydaje się, że rekrutujący za kilka lat pójdą na zieloną łączkę. Zadawanie trudnych pytań już nie będzie konieczne. A kandydaci nie będą mieli szansy opowiadać o sobie niestworzonych rzeczy. Można się spodziewać, że po takim skanie mózgu znajdziemy idealną dla siebie pracę i będziemy w najwyższym stopniu dopasowani do swojego stanowiska pracy.
Skan mózgu zamiast CV – przerażenie czy ulga? Zapraszam do dyskusji.
Pełna robotyzacja?
Rozumiem, że aktualny system rekrutacyjny nie jest idealny, ale to zakrawa na digitalizację całego świata. A gdzie miejsce na rozwój?
Sam eksperyment jest niezwykle intrygujący i potwierdza już wcześniejszą opinię o aktywności pewnych obszarów mózgu w zależności od wykonywanej czynności.
Nie jestem jednak przekonany, żeby branża rekrutacyjna miała szybko wymrzeć :)