Pytanie o oczekiwania finansowe sprawia trudność wielu kandydatom. Bo jak tu złapać dobry balans między chęcią otrzymania oferty pracy a własnymi ambicjami? W którym momencie przegnę? A co jeśli powiem za mało i będę żałować? Ach, gdyby można było spojrzeć w czarodziejską kulę i zobaczyć w niej widełki płacowe na tym stanowisku!
W większości przypadków jednak kuli brak. Co najwyżej – można liczyć na przecieki od znajomych, dobre rady konsultantki z agencji rekrutacyjnej albo opinie na forach pod postem „ile zarabia się w …” . Brak czarodziejskiej kuli nie usprawiedliwia jednak uników. Nie unikaj odpowiedzi na pytanie ile chcesz zarabiać, nawet jeśli wydaje Ci się, że nie wiesz ile powiedzieć. Jeśli naprawdę nie wiesz, to się dowiedz. Informację o tym, ile możesz oczekiwać sprawdzisz na takich portalach jak monsterpolska.pl czy wynagrodzenia.pl. Weź tylko niewielką poprawkę na to, że często uczestnicy anonimowych ankiet chcąc sprawdzić uplasowanie swojego „dream salary” zawyżają aktualne wynagrodzenia i kwoty te różnią się od tych podawanych przez pracodawców w raportach wynagrodzeń.
Gdy określasz swoje miejsce w „widełkach” wyznaczonych przez rynek warto abyś brał pod uwagę nie tylko pensję, ale i to co dostaniesz oprócz niej. Jest to tak zwana wartość dodana i nie można o niej zapominać. Co może być Twoją wartością dodaną?
Wiele benefitów, od najbardziej oczywistych, takich jak kursy językowe czy inne szkolenia, korzystanie z dofinansowania ZFŚS do wypoczynku na urlopie, prywatna opieka medyczna, dofinansowanie studiów, po czas i koszt dojazdu (może stanowić też wartość ujemną, jeśli miałby być długi i kosztowny), przejście do lepiej płatnej i bardziej prestiżowej branży, markę pracodawcy, nazwę stanowiska, rozszerzenie odpowiedzialności. To wszystko składa się na Twoje zyski z nowej oferty, a nie tylko miesięczne wynagrodzenie.
Podając swoje oczekiwania finansowe bądź elastyczny w ich negocjowaniu. W biznesie negocjuje się ceny i jest to jak najbardziej naturalne. Jeśli nie chcesz zarabiać mniej niż kwota X, podając swoje oczekiwania dodaj 10% zostawiając miejsce na negocjacje, ale nie więcej. Negocjowanie oczekiwań kandydata to nie turecki targ, gdzie z założenia kupujesz za 30% ceny wyjściowej. Pracodawca wiążąco traktuje podane przez Ciebie oczekiwania finansowe i nie będziesz traktowany poważnie, jeśli w ciągu 5 minut zredukujesz wycenę swojej wartości na rynku pracy o 50%.
Dlatego warto przed rozmową rekrutacyjną określić swoją BATNĘ czyli Best Alternative To a Negotiated Agrement. Jakie masz alternatywy dla negocjowanej właśnie umowy? Czy w ogóle je masz? To BATNA decyduje o Twojej pozycji w negocjacjach. Rozpoznanie jej uchroni Cię przed zaakceptowaniem oferty płacowej pod wpływem hura-optymizmu. Najłatwiej bowiem negocjuje się warunki płacowe przed przyjęciem oferty. Z drugiej strony – jeśli nie masz BATNY, od Twojej decyzji zależy czy zgodzisz się na propozycję pracodawcy czy zostaniesz z niczym.
Szkoda tylko, że często na rozmowie pada pytanie ile chciałby Pan/Pani zarabiać i po usłyszeniu odpowiedzi nie negocjuje się tej stawki. Przykład: mąż był na rozmowie na poważne stanowisko w międzynarodowej firmie. Po dwóch tygodniach zadzwonił zapytać jaki jest rezultat rozmowy a Pani z HR powiedziała, że za dużo chciał. I to nie była jedna firma. Od dłuższego czasu mąż zastanawia się nad zmianą pracy i zawsze mówi „za dużo”. Masakra! chce połowę tego co dostają jego koledzy (starsi wiekiem) a mimo to wciąż za dużo!. W naszym kraju średnia pensja to duuuuużo mniej niż 1000 euro. Straszne. Nikt też w dziale rekrutacji nie negocjuje stawek. Jestem przekonana, że gdyby w Polsce w ogłoszeniach o pracę – przyszły pracodawca podawał wysokośc pensji Panie z HR miałyby o połowę mniej pracy a ludzie nie traciliby dnia na bezsensowną rozmowę, gdzie na końcu okazuje się, że chce „za dużo”. Pozdrawiam pracodawców!!!!
Ewo,
rynek pracy reguluje prawo popytu i podaży a nie panie z HRu. Z doświadczenia wiem, że czasem pracodawcy ustalają kwoty wynagrodzenia, które są potem weryfikowane, i to w obydwie strony, nie tylko w górę. Podaż to reguluje, nic innego.
Można negocjować w granicach przyzwoitości, 10-20%, ale nie 50%. Albo nie tylko o stawkę tu chodzi. Prawdopodobnie Twój mąż nie wypada na rozmowie tak dobrze, aby ktoś chciał z nim negocjować. Może wypada tak samo dobrze jak inni, tańsi kandydaci.
Jeśli ciągle chce za dużo, to znaczy że praca, którą oferuje nie jest tyle warta. To brutalne, ale tak jest. Gdyby był jednym z niewielu kandydatów o takich umiejętnościach, to pracodawca musiałby wykazać się większą elastycznością wobec jego oczekiwań finansowych. A widać nie musi.
Albo starsi wiekiem koledzy mają już wyrobioną pozycję na rynku i dlatego mogą tyle zawołać. Marka, która wchodzi na rynek zawsze jest tańsza od marki, która zdobyła zaufanie klienta. A rekrutacja to nic innego jak sprzedaż.
Tak wiec zamiast obrażać się na rynek, warto wyciągnąć wnioski z tych doświadczeń. I albo zainwestować w podnoszenie kompetencji merytorycznych, albo nauczyć się sprzedawać siebie się na rozmowie, albo zweryfikować swoje oczekiwania finansowe.
Pozdrawiam,
AŚ
Na ostatniej mojej rozmowie to było JEDYNE pytanie jakie mi zadano. Najpierw przez kilkanaście minut pan rekrutujący opowiadał o charakterze pracy, specyfice firmy itd., więc udzielił odpowiedzi na wszelkie moje ewentualne pytania, po czym padło pytanie o kwotę – nie żadne widełki, tylko: ile dokładnie chcę mieć co miesiąc na koncie. I tyle, żadnych słabych, mocnych stron itp…. Trudno nie odnieść zatem wrażenia że było to jedyne kryterium, a nadmienię, że praca dosyć wymagająca, także jeśli chodzi o kompetencje. Cóż, nie spodziewam się odpowiedzi pozytywnej, ponieważ na pewno znalazł się ktoś kto zażyczył sobie dużo mniej:(
Rozumiem, że założyłaś, że nie dostała jej dlatego iż płaca nie zapewniłaby jej zdolności kredytowej?
Widzę jednak błąd logiczny w takim rozumowaniu.
Gratuluję Ci przede wszystkim otrzymania pracy! Cieszę się, że miałam w tym swój mały udział:)
Nie mogę zgodzić się na to, że pytanie o oczekiwania finansowe jest takim nietaktem. Przecież jak chcesz coś kupić w sklepie, a nie ma ceny, to pytasz ile to kosztuje? Tak czy nie?
A na rozmowie rekrutacyjnej pytanie o wynagrodzenie nie jest JEDYNYM pytaniem jakie zadaje Ci pracodawca.