Napisała do mnie Ania:
„Jak sprostać konkurencji w wewnętrznej rekrutacji na managera, w osobie koleżanki z zespołu, może nawet częściowo wspieranej przez szefa. Czy rozmowa rekrutacyjna ma jakiś sens, jeśli szef będzie popierał kandydatkę niezależnie od wyniku rozmowy?”
Aniu, powiem tak – każdy szef ma w zespole swoich faworytów. Nie chciałabym być źle zrozumiana, bo używam tego sformułowania w pozytywnym znaczeniu. Mam tu na myśli ludzi, na których może polegać. Ludzi, którzy dają mu oparcie, na których zawsze może liczyć. Czy lubi i docenia ich bardziej? Oczywiście, że tak. Czy będzie ich promować? Raczej tak.
Odpowiadając na Twoje pytanie, czy warto w takim razie startować w procesie rekrutacji jeśli to nie Ty jesteś tą faworytką, uważam, że warto. Z kilku powodów, które zaraz wyjaśnię.
Po pierwsze – dajesz w ten sposób jasny sygnał, że awans Cię interesuje. Twój szef może nawet i o tym wie, ale wysyłając aplikację dajesz wyraz swojej determinacji. Pracowników, którzy na rozmowie rocznej deklarują swoje zainteresowanie awansem a potem nigdzie się nie zgłaszają, raczej nie traktuje się poważnie. To tak jak nie przymierzając… z rzucaniem palenia kilka razy w roku. Za którąś próbą przestajesz temu wierzyć. Warto więc nie rzucać słów na wiatr i jeśli deklarujesz chęć rozwoju, pokaż, że mówisz to na poważnie i jesteś gotowa podejść do tego wyzwania.
Po drugie – dajesz sobie szansę by wyjść z szeregu i zaprezentować się. Masz okazję porozmawiać o swojej roli i pozycji w firmie. Sprawdzisz, co możesz zrobić następnym razem lepiej.
I po trzecie wreszcie – nigdy nie wiesz, czy ta rozmowa nie przyczyni się do tego, że zostaniesz zapamiętana i zostanie Ci zaoferowana inna, wiodąca i ciekawa rola w firmie.
Dlatego zawsze będę zachęcać do tego, aby wyjść z cienia i dać sobie szansę!
Życzę powodzenia!